środa, 11 stycznia 2017

Świadomość jest informacją

Co to za informacja cierpienie i emocje? Cierpienie i emocje to energetyczna, zantropomorfizowana hipostaza informacyjności.
Łączność jest powszechna. Wektory. Systemowość. Powstaje też gdy jej nie ma, czyli jedność świata - Jednia, i ta ze starych logosów. Myślenie to wyodrębnianie, abstrahowanie z jedni. Podział wektora. Jest różnicowanie antropomorfizujące i jest jednia.
Od jedni metodycznie lepszy jest eksperyment indukcyjny, ale to tylko szczegółowość, aspekcyjność. To przeżycie. Jednia jest wzniosłym wszystkim, istniejąc umysłowo w jedni znajduje się wszystkość.
Człowiek jest bezosobową informacją, informacja ma to do siebie że jest łączliwa jak wszystko w jedni. Kod funkcji człowiek jest niesamoistny, istnieje w polu informacyjnym. W przestrzeni informacyjnej.Symbol przestrzeń ma konotacje atomistyczne, geometryczne. Pole informacyjne jest poza atomistyczne, nie czasowe, i nie przestrzenne. Podpola informacyjne jest ich wiele. Jednia, ta ze starych logosów.

poniedziałek, 9 stycznia 2017

W gruncie rzeczy naszła mnie myśl, że całe to moje niedorozwinięte umysłowo otoczenie powinienem traktować jak dzieci z całymi worami głupich pomysłów. Tak też będzie, będę mówił do nich dzieci. Ja przeżyłem w życiu mnóstwo różnych przygód, stanów duchowych, doświadczeń realistycznych, więc po co mam tak pod przymusem mielić bzdury z starzejącymi się dzieciakami. Dawno tak powinno być. Myśl mi skumulowała się na smutku i bezsilności przez pomysły wrednych dzieciaków z polski. No ale powoli powoli dawne czasy niebieskich aniołów i lewitujących poetów wracają. choć wiem że poezji będzie o wiele mniej bo nie kocham już jej jako złamane serce, poezja mnie rzuciła.
atomy są mniej ważne niż mamią nas o tym zmysły, wszystkie atomistyczne. nie "być może", ale wręcz "prawdopodobnie".

Nauka i jej materializm stały się dla mnie ubogie, ślepe. Teoria pola morfogenetycznego wnosi coś nowego, szeroką perspektywę. Tutaj też można posuwać się dalej trzymając się kurczowo materializmu (jako braku poza atomowo-informacyjnych zjawisk), ale można też sięgnąć po świadomość, przydając osobowości materii. Ja idę ostrożnie. Z tym ciągłym "być może". Ale te zjawiska znam z doświadczenia własnego. Długo zastanawiałem się jak je zrozumieć, jakie procesy czy działania z nimi się wiążą. Był to niepasujący element całej mojej wewnętrznej układanki, dopasowała je w końcu teoria pola morfogenetycznego, i otworzyła mi oczy jeszcze rozumniej na ludzkość i świat. Tyle że Sheldrake w pewnych teoriach przesadza z tą swobodą rozdawania duszy na prawo i lewo we wszechświecie. Materializm odbiera duszę nawet sobie. Świadomość jest niezgodna z widzeniem materialistycznym. Kognitywistyka chce ją zamknąć na siłę w głowie, w sieciach neuronowych, perceptach, lecz ja wiem że są zjawiska których nie da się w ten sposób wyjaśnić. Przy pomocy pola są sensowne i spójne, logiczne. Jaka jest natura logiki, sięgnąć do samego źródła myślenia, w ten sposób uchwycić siebie u samego początku tego co zachodzi w "Ja". Człowiek jest jednak mało logiczny, a czy sieć neuronowa jest logiczna, uczy się logiki raczej jako nawyku w wszelkich kontaktach z światem. Czyli logika byłaby symbolicznym odwzorowaniem, modelem, świata - powtarzającego te same - choć dynamiczne - struktury informacyjne tegoż. U podłoża jest przestrzeń i czas. I pole, czy pola jako podzbiory, które ma być poza przestrzenią i czasem, jako informacja. Zastanowić się też potrzeba nad naturą informacji, naturą energii. Natura atomów jakoś najoczywiściej w doświadczeniu bytu powtarzająca się zawsze nie stawia mi pytań ontologicznych. Informacyjność też jest doświadczeniem powszechnym odbieranym przez jakieś inne receptory, lub po prostu świadomość jako duch nie potrzebuje podłoża atomowego dla zjawisk informacyjnych. Tutaj jest to "być moźe" natrętne. Skoro są trzy składniki każdego systemu: materia, energia informacja to są to zjawiska zawsze, ciągle zachodzące. I pytaniem jest dlaczego są dla mnie tak trudne do uchwycenia, przecież znam to wszystko od stanu embrionu. Atomy są oczywiste, energia i informacja niezrozumiałe, spoza myślowego "tak jest". Może po prostu ludzka sieć neuronowa jest nieprzystosowana do myślenia abstrakcyjnego, uczy się na podłożu jakie ukazuje struktura sensorów. A energia i informacja nie są odbierane bezpośrednio przez receptory. Jesteśmy zatem przystosowani do świata w którym górują atomy, fale, fizyczność.
To są wszystko sprawy gdzie na końcu każdego stwierdzenia pojawia się uparte "być może"
Rzeczywistość (jedna) dociera do umysłu różnymi kanałami


Receptory widzą słuchają, odbierają, przyjmują reagują... układy powiązane z receptorami cielesnymi raczej. Odbierają jedną i tą samą - chociaż dynamiczną - rzeczywistość, świat. Jestem zanurzony w świecie. Odbieram go i antropomorfizuję wewnątrz.
To co słyszę jest inną formą tego co widzę.
Ciekawe doznania: patrzę na jakiś obiekt i dopasowuję do niego muzykę. Rzeczywiście od razu dostrzegam zgodność, muzyki (wymyślonej na wzorcach muzyki poważnej, ale nie tylko, jak widzę coś co kojarzy się z frustracją czy smutkiem, to pojawia się muzyka wściekła, noise terror, heavy metal) i obrazu. 
A jednak konceptu na program komputerowy który choć po części by to robił, nie mam jeszcze.
Tudzież słuchając muzyki pojawiają się obrazy, co najmniej nastroje. Chopin jest z życiem za pan brat, z genami, Mozart raczej tylko z salonem, inni różnorako, Bethoveen jest pełen emocji wzniosłych często, silnych.
Chopin - jest najbardziej oddziałujący na mnie...
Ale techno czy w szczególności psychodelic ambient też coś stwarza: najsilniej najczęściej odmęty podosobowści, biologizmu, ale też jakieś poza światowe dźwięki, nienaturalne - przyroda jest uboga w stosunku do twórczości ludzkiej (ale przypomnę sobie czasy lasów itp. miła i radosna dla ucha).
Psychiczna intensyfikacja zdarzeniowości





Od zarania mam tak, jak pewnie większość istot ludzkich, tak że "zdarzyło się", "coś się dzieje", "jest ciekawie", gdy rzeczywiście dzieje się coś ważnego dla bytu dni nadchodzących przynajmniej tych najbliższych. Czyli "przygoda" , "wydarzenie" w tych dziecięcych zachłannych lekturach przygód egzotycznych, szkolnych, fantastycznych, znaczyło mniej więcej to co było w czytanych książkach tymże, prawdziwą przygodą. Byłem w dużym stopniu przez to dziecięcym fantastą, nie zadowalałem się byle faktem.
A tu dzisiaj podejście dla mnie nowe i psychologicznie bardzo pozytywne: już odczuwam jego podnoszące na duchu rezultaty. Czyż zdarzeniem - i to na dodatek zdarzeniem ważnym - nie jest każda chwila teraźniejsza, każda myśl, fantazja, cokolwiek innego. O to się zdarzyło! mówię sobie po jakichś przemyśleniach chwilowych, O to mi się wydarzyło! mówię choćby po zjedzeniu kolacji. Zmiana nastawienia do swego wnętrza natychmiastowa. Po co ta chciwość życia, w dodatku teraz gdy życie moje zakuło się w marazmie przymusowym. O to się dzieje! To i to... i to.  A pamięć ulotna zachowuje migawki, świadomość błąka się po tej punktowej teraźniejszości. Podejście bardzo przydatne, psychiczność człowieka nie jest faktograficzna a raczej dynamiczna, energetyczno-informacyjna, nie zawiera się w tak-nie, jest raczej mgła, dążenie, niepewność, nawet samego sposobu istnienia siebie.

Pole morfogenetyczne.

Atomizm bez wątpienia jakoś istniejący, czy na podwalinach informacyjności, czy nie, jakoś istniejący, niekoniecznie atomowo.