poniedziałek, 9 stycznia 2017

Psychiczna intensyfikacja zdarzeniowości





Od zarania mam tak, jak pewnie większość istot ludzkich, tak że "zdarzyło się", "coś się dzieje", "jest ciekawie", gdy rzeczywiście dzieje się coś ważnego dla bytu dni nadchodzących przynajmniej tych najbliższych. Czyli "przygoda" , "wydarzenie" w tych dziecięcych zachłannych lekturach przygód egzotycznych, szkolnych, fantastycznych, znaczyło mniej więcej to co było w czytanych książkach tymże, prawdziwą przygodą. Byłem w dużym stopniu przez to dziecięcym fantastą, nie zadowalałem się byle faktem.
A tu dzisiaj podejście dla mnie nowe i psychologicznie bardzo pozytywne: już odczuwam jego podnoszące na duchu rezultaty. Czyż zdarzeniem - i to na dodatek zdarzeniem ważnym - nie jest każda chwila teraźniejsza, każda myśl, fantazja, cokolwiek innego. O to się zdarzyło! mówię sobie po jakichś przemyśleniach chwilowych, O to mi się wydarzyło! mówię choćby po zjedzeniu kolacji. Zmiana nastawienia do swego wnętrza natychmiastowa. Po co ta chciwość życia, w dodatku teraz gdy życie moje zakuło się w marazmie przymusowym. O to się dzieje! To i to... i to.  A pamięć ulotna zachowuje migawki, świadomość błąka się po tej punktowej teraźniejszości. Podejście bardzo przydatne, psychiczność człowieka nie jest faktograficzna a raczej dynamiczna, energetyczno-informacyjna, nie zawiera się w tak-nie, jest raczej mgła, dążenie, niepewność, nawet samego sposobu istnienia siebie.

Pole morfogenetyczne.

Atomizm bez wątpienia jakoś istniejący, czy na podwalinach informacyjności, czy nie, jakoś istniejący, niekoniecznie atomowo.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz