środa, 14 maja 2014

Wiersze

Do wolności
Jesteś uciekającą królową
którą z oddali wielbią upokorzeni
strąceni do piekieł
wydarci z życia
nieumiejący
lewe ręce
ucięte ręce
zamordowane ręce
wszyscy cierpimy przez maleńkich diabłów
wytrwale pracujących nad związaniem świata
i ułożeniem go w linii prostej ł a d n e j
pasującej

Ty wolnościo, nie pozwoliłaś się związać
cierpisz w śmierdzącym lochu
bez światła przygarniasz upadły promyk
ssiesz ten unikalny comilionowy znak
wyrysowany zduszonym promieniem na ścianie kosmosu
nim nastanie kolejna ciemność
4.05.2014


Boże mój…


Boże mój okrutny
zbudowałeś mnie z DNA
nagiej skóry bólu
cierpiącej krwi
klocków spojrzeń
zbudowałeś mnie jak walącą się piramidę
z mumią jąder ZAKAZANYCH!
po coś mnie zrobił?
czy po to bym jak pies
siedział teraz u stóp Twoich maleńkich diabłów
patrząc w niebo oślepłym od czerwonej czerni wzrokiem
wypatrywał gwiazdy na której z marzeń
zbuduję swój szczęśliwy świat
na oczach tylko istniejący
gdy w mózgu nadal będę w betonowym piekle
czy po to bym umarł od tego papierosa
który ściskam w palcach jak lufę samobójczej samoróbki
świadomie morduję przyszłość pociągając haust
nie tych związków chemicznych pożądam
ale wiem Boże że mnie przygarniesz
jak się przygarnia żarzący ogarek
chucha na niego wytrwale
czule osłania od wiatru
i w końcu bucha z niego dobrotliwy ogień
na przekór lodowej pustce kolejnej zimy
5.05.2014



Wojowniku słońca

Wojowniku słońca
zapalasz znicz życia
podpalasz las
gasisz papierosa
prostujesz czasoprzestrzeń
rozbrajasz bombę atomową
dopasowujesz masę elektronu
do siły grawitacji
z wrażliwością Boga
profanujesz trupa
dla święcenia życia
wszystko to robisz by człowiek nie zagryzł człowieka
wojowniku gromnic
ułożyłeś prawo spójne
zespoliłeś brawa
w jeden smutny jęk
płaczących za sobą
poukrywanych w prawie grawitacji
wiem że się nie da inaczej
przecież inaczej nie jest!
wiem że się da inaczej
wystarczy włożyć duszę do kolby i zawirować nocą
w uzależnienie popada się zawsze …jutro
jutro medyk rozkaże komórkom by tęskniły za sztuczną dziurą
5.05.2014



Do śmierci
Masz na tyle mocne kości skurwielu kostucho
że w czaszce trzymasz prawie wszystkie stare zęby
zagryzłeś nimi miliardy miliardów stworzeń
dla dobra kodu genetycznego mam umrzeć?
i tak nie wyglądasz nęcąco
mimo modnego stroju
zdradza cię stopa
jest tam jeszcze kęs śmierdzącego mięsa wytrwale wychodzony
kopnę ten krzyż pusty
nie chcę się nigdy widzieć w twoim towarzystwie
wszyscy cię nienawidzą nikt o tobie nie myśli
po co sterczysz pod drzwiami
nie dostaniesz jałmużny
nawet bakterii dzisiaj nie dostaniesz
w s z y s c y    i d ą    g d z i e   i c h    o c z y    p o n i o s ą
bezsensownie kupują cały hipermarket
rozmawiają zapominają chwilę sprzed chwili
do śmierci nie mówi się wprost bandyto!
można tylko oględnie opowiedzieć towarzyszowi papierowi
co ci się śniło dziś w nocy i co będziesz śnił na starość
w tym pejzażu wydartym z okien podświadomości
to plama krwi
czy psychiatrii oczy ślepe
nie, to plama krwi
no to co że zwyciężysz i tak
pokochałem siostrę wieczność
miłością dość odwzajemnioną
istniejącą realnie w każdym moim oddechu
5.05.2014



Do Sądu Najniżej Umieszczonego w Wysokościach Mego Rzycia

Sądzie dla mnie Niski koszmarze końcowy
ustawiasz moje rzycie w rządku bladej pełznącej gnijącej wytrwale pietruszki podobnych miesięcy
piszczę o życie!
lata powiedziałeś w ciągu kilku godzin
chcesz we mnie zabić miłość rzycia i udało ci się krańcowo zarazem ciągle
krańcowo zarazem ciągle?
zastanawiam się jak można wiecznie szybować zarazem na końcu szybować i wiecznie ?
połączyć unum i uniwersum w więzieniu polskim rzeczywiście można
filozof biologowi na stanowiskach sądowych wymyślili tą ewolucję wegetacji drzewa z głową człowieka
Niski dla mnie sądzie nie wierzę że mnie jeszcze kochasz jak wtedy gdy byłem małym chłopczykiem
i wierzyłem że nadaję się do rzycia poza twoim wszechmocnym ramieniem
O! ramię twoje jest z marmuru stawy w nim ze stali!
twardym uściskiem wiążesz moje usta w mutyzmu niemoc na ławce oskarżonego
na sali stałem przed tobą przeznaczony nie do życia
nie do wygrania
wojenki dla innych
dla mnie wojny
co dla mnie znaczy rzycie dla Was znaczy wojenka a później powrót do domu
kiedyś przez kraty spojrzały na mnie boleśnie smutne oczy Zakratowanego
pozbawione przyjaciela wśród miliardów ludzi Świata Całego wyrokiem sądu
że Pożałowałem ja jego Zakratowanego współczule
dla mnie przyjaciela
Ucieszyły się przez mgnienie a zapamiętały tą nieznaczną chwilę przez lata
jak ratunek jakiejś wybujałej w wyobraźni po latach miłości kochanki dla której byłem nikim
a ona dla mnie niebem wszystkiego
amen
Jakże cię nie żałować więźniu Republiki Polskiej
który zasznurowanymi ustami jęczysz na posłaniu bez wody
z koniczynami drgającymi z Miliona Czasu I Cwela
PO ZASTRZYKU USPOKAJAJĄCYM  NIE JESTEŚ JAK MICKIEWICZ W WIĘZIENIU ROSYJSKIM
Mickiewicz po więzieniu rosyjskim stworzył Dziady i został uniewinniony przez wszystkich
oprócz jednego brodatego rosjanina który skręcał mu ręce w drewnianych szczudłach
A ty marzysz jak nie popełnić samobójstwa i jak popełnić samobójstwo
może się powiedzie nakłonić i nie nakłonić wariackich mężczyzn do zabicia ciebie na żądanie swoje i nieswoje
jak przepłynąć przez kraty do wody koloru białego i krążyć po morzu nieskończoności
przez czas cały
JESTEŚ JAK MICKIEWICZ W WIĘZIENIU ROSYJSKIM PRZED ZASTRZYKIEM USPOKAJAJĄCYM
choćbyś leżał za kradzieże sklepowe a nie za odezwę do człowieków polskich
JESTEŚ JAK MICKIEWICZ W WIĘZIENIU ROSYJSKIM PRZED ZASTRZYKIEM USPOKAJAJĄCYM
TY KTÓRY NIEZNANY HISTORII SIEDZISZ TU ZA KRADZIEŻE W SKLEPACH.
3 X 2011 Andrychów Szpital Psychiatryczny



Sen
Kładę się do łóżka
jest już późno
mam 21 lat
widzę miasta mijają mnie tłumy
słońce krąży w spokojnym upartym tańcu
upijam się
(jestem szamanem gdy jestem pijany)
przesuwam księżyc jak nocną lampkę
by świecił tak jak sobie życzę
wdycham zapach lasu płoszę kuropatwę
biegnę za zającem krzyczę hop hop
kłócę się z ludźmi niepotrzebnie
kocham kobietę przekraczam próg szczęścia
wariuję goni mnie mafia goni mnie psychiatra
ćpam przemierzam kosmos siedząc na starym fotonie
kradnę jabłka z ogrodu kradnę śmiech przechodzących dziewcząt
kąpię się w rzece taplam się w błocie
długo się nie myję
jakiś pies szczeka na mnie a za chwilę szczeka cała wioska
mur jest chropawy
boli mnie serce
Budzę się
wstaję z łóżka zapalam papierosa
jest jeszcze wcześnie
mam 74 lata
7.05.2014



Świat jest matematyczny
Mów mi umyśle
jest właśnie tak jest właśnie tak
tak niezmysłowo wieczyście spoiście
zdumiewająco głębokie widzenie
prosto w przepastność funkcyjności
abstrakcja ogarnia rzeczywistość
rzeczywistość jest abstrakcją
abstrakcja ulubieniec bogów
zbiór zbiór zbiorów zbiorowość
sposób materializacji
wraz ze zmiennością x podąża byt
wybucha znak
trwa prawidłowość
choćby bioistnienie błądzi bioistnienie szuka ciebie matematyko
stanowczość bytu
7.05.2014

Miasto i wieś
podział świadomości jak firanka półprzejrzysta
oddziela miasto od rogatek a rogatki od wsi
budowniczy mocarze twardo złapali za młoty
i wbili granice miast
ludzie wstępują w beton w ciągu krótkiej chwili
do której się przyzwyczaili
świadomość przestraja się
jestem na wsi
jestem w mieście
dziesięć kroków w tył:
jestem na wsi
dziesięć kroków w przód:
jestem w mieście


Te same miejsca, powroty

Te same miejsca, powroty
powroty do domków moich
rozsianych po lasach
okolicach różnych miast
znane ulice i zaułki
gdzie można odpocząć
stygmaty wypalonych ognisk
po lasach bezpiecznych
tam wracam do domków moich
miejscach gdzie siedzą i czekają na mnie cierpliwe wspomnienia
jak porozrzucane zdjęcia







O tak! Zaśpiewaj sobie Rafale z głębin znowu samotności….
ten fakt nie opuszcza mnie przez całe moje życie….ta zmora trawi mnie.







Zdrada ciągła zdrada
Zdrada ciągła zdrada
dla owsa
dla pszenicy
dla wody
dla nikotyny!
dla hery
dla pieniędzy
dla planety
dla dobra
dla siebie
dla ….niczego





O muzyce
muzyka sieje mi lasy i braci w umyśle
coraz ogromniejsze przestrzenie zarastają wsiami życzliwych mieszkańców
przygarniam ich szczęśliwie
grają dla miłości
a niech zasiewa harmonia neurony nową epopeją
ćwierćnuty w koronach drzew perliście brzdąkają
fermata rozbija kufle w gospodzie i krzyczy: „jeszcze raz to samo”
volta przemawia krótko lecz do wielkich tłumów komórek
melodia trwa ze mną w słodkim uścisku nowego myślenia
które słów nie posiada a posiada myśli
gdyby mnie nie odwiedzał Appolin wyniosły
byłbym nie znał harmonii – kryjówki bogów na czasy spokoju i najcięższej wojny
wrogowi w okopie zagramy Egmont Bethoveena
karabin złamie zawstydzony zawróci do domu
i będzie mówił wszystkim że zwariował wcześniej



Rajski logos
Szczęście wszczepione w Miłość
Miłość wszczepiona w Wszystko
Wszystko wszczepione w Wieczność
trwaj Halucynacjo rzeczywistościo odśmiertna!
niech dotknę cię raju w logosie Abstrakcji!
zamieszkam w abstrakcyjnym domku
gdzie nakryje mnie kołdrą kochana iluzja
a zegar będzie śpiewał co sekundy ulubione pieśni
będę rozmawiał przez wieczność z kochaną kobietą
i grandził dobrze kiedy zechcę grandzić
pod uśmiechniętymi spojrzeniami bogów
zresztą może jestem bogiem…..
7.05.2014



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz